Najnowsze posty

Image Alt

Wino palmowe ze Sri Lanki.

wino palmowe sri lanka

Wino palmowe ze Sri Lanki.

Opowiem Wam pewną historię.

Rzecz dzieje się na Sri Lance, na południe od stolicy kraju, w okolicach miejscowości Bentota. Jest dziś wyjątkowo upalny styczniowy poranek. Powietrze praktycznie stoi w miejscu, gdyby nie pojawiający się chwilami delikatny wiatr, ciężko byłoby oddychać. Turystom to nie przeszkadza. Na hotelowym leżaku, popijając świeży sok z mango i wskakując co jakiś czas do błękitnej wody, są zachwyceni. To między innymi dlatego przyjechali tutaj z odległych zakątków świata, aby zaznać trochę ciepła, spokoju i relaksu.

Tłum gapiów zamiera

Kawałek dalej w głębi lądu, toczy się normalne lankijskie życie. Pewien szczupły żylasty mężczyzna imieniem Deepal wspina się na szczyt palmy. Pokłonił się najpierw, jak gdyby składał cześć drzewu i rusza. Nie ma praktycznie żadnych zabezpieczeń. Jego życie spoczywa na sile mięśni oraz kawałkach materiałów przewieszonych przez biodra i owiniętych wokół stóp.
Wspinaczka, delikatnie mówiąc nie należy do najłatwiejszych. Blisko 10 metrowa palma, kołysząca się delikatnie na wietrze nie ułatwia sprawy. Nogi kurczowo zaciskają się na pniu i Deepal rytmicznie przeskakuje coraz to wyżej. Tłum gapiów zamiera. Zagryzają wargi w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń. Czy uda mu się dojść na sam szczyt? Tak pewnie wyglądałoby to na niejednym cyrkowym przedstawieniu. Tutaj na skraju miasta, pośród kilku palm nikt nie patrzy, nikt nie zwraca uwagi na wyczyn wspinacza. Deepal jak i kilku jego kolegów wykonuje tą pracę codziennie od wielu lat.

O rany! zaraz spadnie!

Udało się dotarł na szczyt. Widać, że nie robił tego pierwszy raz, ale przedstawienie dopiero się zaczyna. Staje na samym czubku palmy i zaczyna, nazwijmy to „bić” kwiaty palmowe. Hmmm dziwna sprawa. Wspina się po to, aby za pomocą specjalnej pałki trochę zmiażdżyć kwiaty? Nawet ich nie zrywa! Nie mógł na dole, w ramach odstresowania, pobiegać czy poboksować? Z pewnością byłoby to bezpieczniejsze.

Ale chwila co on robi? Zaczyna przechodzić z jednego drzewa na drugie. O rany! zaraz spadnie! Te delikatne liny rozwieszone pomiędzy palmami, mają mu służyć za most? Stąpając ostrożnie po jednej linie, rękami przytrzymuje się drugiej, zawieszonej na wysokości twarzy. Już po chwili jest na drugiej palmie. Co za stres.

Deepal nie wygląda jednak na zestresowanego, lata praktyki, czy brawura?

Przystępuje spokojnie do dalszego „bicia”. Kolejna palma, kolejne kwiaty. Po kilkudziesięciu minutach schodzi. Po co to wszystko?

Kolejne palmy

Na odpowiedź musimy trochę poczekać. Po dwóch dniach mężczyzna znów odwiedza ową plantacje palmową. Tym razem, jednak jest wieczór, a on ma ze sobą nie tylko maczetę, ale i jakieś tajemnicze pojemniki przewiązane w pasie. Wspina się oświetlany jedynie światłem pełni księżyca. Wejście tak samo niebezpieczne jak wcześniej, jednak widziane po raz drugi staje się jakby mniej groźne, mniej niebezpieczne. Widać człowiek z czasem, obojętnieje przyzwyczaja się do widzianych obrazów.
Deepal z tą samą łatwością pokonuje kolejne metry wspinaczki. Po dotarciu na szczyt bierze się do pracy. Nacina kwiaty palmowe i nakłada na nie tajemnicze pojemniki przypominające kształtem tykwy. Tak jak poprzednio, robi to  palma po palmie. Za każdym razem starannie powtarzając proces. Powoli zaczyna nam się wszystko układać w całość. „Pobite”, nacięte kwiaty palmowe, zaczynają puszczać sok. Minie kilka godzin zanim naczynia napełnią się świeżym płynem. Powrócimy tutaj o świcie.

Rytuał

Dzień dopiero budzi się do życia. Deepal już nie śpi. Przemywa twarz i wyrusza na wspinaczkę. Z roku na rok coraz mniej osób decyduje się na podjęcie takiej pracy. Wymagająca, niebezpieczna a do tego słabo opłacalna, odstrasza młodych Lankijczyków. Dla Deepala i jego kolegów to jednak część życia, to niemal rytuał, który wykonują od lat.
Z przewieszonym przez biodra dużym pojemnikiem rusza po raz kolejny w górę. Ile razy był już na szczytach palm, nie sposób policzyć. Przelewa teraz zgromadzony przez noc sok do swojego pojemnika i wędruje z drzewa na drzewo. Będzie musiał schodzić i wchodzić kilkukrotnie, zanim uda mu się zebrać go ze wszystkich palm. W końcu praca zakończona. Udało się zarobić kilka groszy. Deepal jest tzw. toddy tapperem.

Poznajcie go – oto tytułowy Toddy

Sok palmowy można spożywać prosto z drzewa, jest on bardzo bogaty w różnego rodzaju wartości odżywcze. Jednak nie dla takiej jego formy mężczyźni wspinają się na palmy.

W momencie zebrania soku, rozpoczyna się jego naturalny proces fermentacji a napój zyskuje oczekiwaną „moc”.

Twierdzi się, że po około 2 godzinach sok nadaje się już do picia. Niekiedy Ci bardziej wytrwali czekają nawet 12 godzin, wzbogacając go o odrobinę chili czy cebuli, ale to już kwestia indywidualnych preferencji. Finalnie powstaje kilkuprocentowy białawy, słodkawo-kwaśny napój, będący niczym innym, jak tylko lokalną odmianą wina palmowego. Poznajcie go – oto tytułowy Toddy.

Zostaw komentarz: